sobota, 21 kwietnia 2012

Saturday.

Siedzę sobie spokojnie przy moim feszyn-glamur-małym laptopie, obok mnie stoi kubek z czekoladowym cappuccino, pogryzam sobie herbatniki i byłabym może całkowicie usatysfakcjonowana, gdyby nie kilka czynników:
1. Pogoda. Wczoraj miałam ambitne plany wzięcia udziału w rajdzie rowerowym. Tak! Świetny pomysł! Przejadę kilkanaście kilometrów z moim chłopakiem u boku, zrzucę pożarte wczoraj kalorie, spędzę czas bardziej produktywnie niż zwykle, a żeby być bardziej feszyn i nie wyglądać jak spocone bezguście założę me miętowe okulary! GENIALNE! Jednak deszcz bębniący wytrwale w moje okno dachowe skutecznie pokrzyżował mi wszystko.
2. Wygląd. Jak wie każda dziewczyna jest to coś, co może zepsuć cały dzień. Cóż, przyznaję, że w tej chwili sama siebie nie poznaję i na pewno nie mogę uchodzić za (rozwijającą się) blogerkę. Zero makijażu (no bo po co?), ogromna bluza z kapturem, w której wyglądam jakbym, nie przymierzając, słuchała rapu- brr!, włosy niedbale ściągnięte w koński ogon, podarte dżinsy. Klasa i styl, men.
3. Remont, a w zasadzie robienie łazienki. Jest to jedyne niedokończone pomieszczenie w naszym domu i w tym roku mama powiedziała stanowczo "Chcę mieć tą łazienkę!". Wszystko może byłoby pięknie, gdyby nie to, że trzeba porozwalać większość ścian, czy co tam z nimi zrobić. Wspominałam może, że mój pokój jest obok tej łazienki i że ściany się trzęsą, kiedy zatrudniony fachowiec wali w nie młotem? Nie? Hmm...
4. Nauka. Chciałoby się wyciągnąć leniwie na łóżku z książką, gazetą lub laptopem, ale uciążliwa jak brzęcząca mucha myśl ciągle pojawia się w głowie: sprawdziany. Zbliża się maj, a wraz z nim wystawianie ocen. Wszyscy nauczyciele nagle wpadli w panikę i zapowiadają nam sprawdziany na każdej lekcji. Uroczo, prawda?

Hmm, w pierwszym wpisie obiecywałam, że nie będę pisać o takich sprawach, ale co pozostaje w taką sobotę? Miałam wielką ochotę coś napisać, no i spod moich dłoni wyszło jedynie to. Jednak obiecuję wpis na temat w przyszłym tygodniu. Wolne z powodu testów gimnazjalnych więc zaszaleję z Agatą.

A na polepszenie chmurnego dnia, trochę słodkości:
 Najlepsza guma ever! Pamiętacie? <3





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz