poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Miętowe orzeźwienie.

(ph. Natalia Kostewicz; wearing Primark sunglasses, romwe via allegro sweater, DIY collar)





No i jest- post kwiatowy, wiosenny i miętowy. Pokręciłam się trochę na tle krzewów, powkurzałam moją Kochaną Panią Fotograf.. Cieszę się, że na zdjęciach nie wyglądam na tak zgrzaną, jak byłam w rzeczywistości. Umówmy się: sweter na 30 st. C jest raczej niezbyt praktycznym rozwiązaniem...
 Jutro Kraków! Jest godzina 21:11, a ja nawet nie mam wyjętej walizki :) Typowe zachowanie Julii Ziółkowskiej. Na razie pakowanie się zostaje w wersji czysto mentalnej- wymyślam, co w ogóle zabrać. Na przeszkodzie (jak już wspominałam) stoją mi rodzice. "Wzięłaś sukienkę?! Po co Ci ona?!", etc. etc...

niedziela, 29 kwietnia 2012

Hot, hot.. summer?






 Jako że wiosna niepostrzeżenie zamieniła się w lato, postanowiłam niezwłocznie to wykorzystać i wyjść z aparatem. Stąd też wzięły się te kwiaty powyżej ;D Zdjęcie stylizacji tylko jedno, w dodatku z Wielkanocy i- umówmy się- niespecjalnie widowiskowe. Ot, założyłam czarną bluzkę, kołnierzyk i kaszkiet, na to pilotkę (która została wzgardzona podczas zdjęć)- i tyle. Za to zdążyłam już wymyślić parę outfitów na gorące dni- moim motywem przewodnim jest zdecydowanie biel i mięta! Mam nieśmiałą nadzieję, że jutro uda mi się wyciągnąć kogoś na zdjęcia i powyginać się trochę przed obiektywem- coby nie zaniedbać bloga.
 We wtorek wyjeżdżam do Krakowa! Cieszy mnie to niesamowicie. Kraków to dla mnie absolutnie najpiękniejsze miasto w Polsce. Cóż za lokalny patriotyzm, oby poznaniacy mnie nie zabili. Nie wiem, czy zdołam wślizgnąć się w kadr aparatu mojego tatusia (który zawłaszcza go na wszelkie wyjazdy), w dodatku w stroju nadającym się do pokazania. Z tym ubraniem to chyba będzie najtrudniej- zastanawiam się nawet czy dla świętego spokoju nie wziąć ciuchów sportowych. Słuchanie sarkania w stylu "A Ty tu na pokaz mody przyjechałaś?! Jesteś nienormalna?! Dlaczego nie wzięłaś tamtej bluzy, przecież jest taka wygodna i uniwersalna! (czytaj: brzydka, wielka, brzydka!)" naprawdę doprowadza człowieka do strasznych czynów. W moim przypadku może to być zabranie wielkich i brzydkich wygodnych i uniwersalnych ubrań.

środa, 25 kwietnia 2012

Lace, jeans and other.


Wearing Stradivarius jeans shirt, orsay dress, H&M hat

Przygotowałam ten post już jakiś czas temu i tak sobie czekał w "wersjach roboczych". Dzisiaj pomyślałam, że warto by było coś dodać. Spojrzałam w lustro... Hm, hm, bywało lepiej. Spojrzałam przez okno... Bywało ZNACZNIE lepiej. Nie chciałam znowu wstawiać jakichś "zapchajdziur" w postaci inspiracji i tym podobnych. Już miałam zrezygnować i usiąść z kolejną paczką zbożowych ciastek oglądając House'a, gdy przypomniałam sobie- mam te zdjęcia!  
  
Zawsze siedziała we mnie dusza romantyczna, utkana z szeptu i zachodów słońca, marząca o koronkach, sukniach, oczach dam ocienionych rondem kapelusza... No i zafundowałam sobie podobną stylizację w naszych realiach. Nie jest to co prawda żadna krynolina (Bogu dzięki!), a kapelusz nie ma ozdób w postaci małego zoo/ogrodu jak to lubiły nosić dawne elegantki, ale myślę, że się sprawdza. Co prawda ciuszków retro nie mam aż tyle, żeby się w nie ubierać na co dzień (i na dłuższą metę musiałoby to być nieco uciążliwe), ale na jakieś bardziej eleganckie okazje się sprawdza. Zresztą- chyba nie odważyłabym się ubrać tak do szkoły. Gdzie tam ja, w tych tiulach i koronkach, pośród dżinsów, conversów (a teraz vansów), bluz i koszul? No i znowu obok kwestii estetycznej pojawia się wygoda: po prostu każdemu łatwiej ubrać np. szorty, koszulę oversize i ramoneskę niż koronkową sukienkę, romantyczny kapelusz i pantofelki- a wygląda się także modnie. I w wielu przypadkach chyba także lepiej, bo mało kto nie czułby się jak przebrany w takim wydaniu. Reasumując: noś, co lubisz, ale nie na siłę. Czasem lepiej odpuścić i nie przedkładać outfitu nad wygodę i swobodę.













sobota, 21 kwietnia 2012

Saturday.

Siedzę sobie spokojnie przy moim feszyn-glamur-małym laptopie, obok mnie stoi kubek z czekoladowym cappuccino, pogryzam sobie herbatniki i byłabym może całkowicie usatysfakcjonowana, gdyby nie kilka czynników:
1. Pogoda. Wczoraj miałam ambitne plany wzięcia udziału w rajdzie rowerowym. Tak! Świetny pomysł! Przejadę kilkanaście kilometrów z moim chłopakiem u boku, zrzucę pożarte wczoraj kalorie, spędzę czas bardziej produktywnie niż zwykle, a żeby być bardziej feszyn i nie wyglądać jak spocone bezguście założę me miętowe okulary! GENIALNE! Jednak deszcz bębniący wytrwale w moje okno dachowe skutecznie pokrzyżował mi wszystko.
2. Wygląd. Jak wie każda dziewczyna jest to coś, co może zepsuć cały dzień. Cóż, przyznaję, że w tej chwili sama siebie nie poznaję i na pewno nie mogę uchodzić za (rozwijającą się) blogerkę. Zero makijażu (no bo po co?), ogromna bluza z kapturem, w której wyglądam jakbym, nie przymierzając, słuchała rapu- brr!, włosy niedbale ściągnięte w koński ogon, podarte dżinsy. Klasa i styl, men.
3. Remont, a w zasadzie robienie łazienki. Jest to jedyne niedokończone pomieszczenie w naszym domu i w tym roku mama powiedziała stanowczo "Chcę mieć tą łazienkę!". Wszystko może byłoby pięknie, gdyby nie to, że trzeba porozwalać większość ścian, czy co tam z nimi zrobić. Wspominałam może, że mój pokój jest obok tej łazienki i że ściany się trzęsą, kiedy zatrudniony fachowiec wali w nie młotem? Nie? Hmm...
4. Nauka. Chciałoby się wyciągnąć leniwie na łóżku z książką, gazetą lub laptopem, ale uciążliwa jak brzęcząca mucha myśl ciągle pojawia się w głowie: sprawdziany. Zbliża się maj, a wraz z nim wystawianie ocen. Wszyscy nauczyciele nagle wpadli w panikę i zapowiadają nam sprawdziany na każdej lekcji. Uroczo, prawda?

Hmm, w pierwszym wpisie obiecywałam, że nie będę pisać o takich sprawach, ale co pozostaje w taką sobotę? Miałam wielką ochotę coś napisać, no i spod moich dłoni wyszło jedynie to. Jednak obiecuję wpis na temat w przyszłym tygodniu. Wolne z powodu testów gimnazjalnych więc zaszaleję z Agatą.

A na polepszenie chmurnego dnia, trochę słodkości:
 Najlepsza guma ever! Pamiętacie? <3





czwartek, 19 kwietnia 2012

New mania.


Krótkie udokumentowanie nowych obsesji na ten sezon: koloru miętowego i kołnierzyków. Mogłabym je nosić ze wszystkim i do wszystkiego. Co prawda objawiły mi się dopiero tej wiosny, ale za to w pełnym blasku! Wcześniej pastele jakoś mnie nie kręciły, a miętowy...? Blee, szpitalny kolor, błagam! Tymczasem okazało się, że jest piękny, uroczy i delikatny, a ponadto świetnie prezentuje się zarówno na bluzkach i torebkach jak i paznokciach. Kołnierzyki także nadeszły w tym sezonie i absolutnie mnie zauroczyły. Noszę je teraz dosłownie wszędzie, jeśli tylko pasują. Powyższy na zdjęciach jest robiony na szybko przy oglądaniu serialu. Planuję zrobienie jeszcze kilku kołnierzyków, coś z ćwiekami i koronką. Oby wyszło!
Zaczynam także tworzenie rzeczy DIY, już mam pomysły, czekam tylko na materiały. Chcę zrobić dżinsową kurtkę i nie wiem, czy wyciąć na plecach krzyż, czy zrobić krzyż z ćwieków...? A może namalować coś czarnym tuszem? Moje rockowe usposobienie wrzeszczy na cały głos "Wytnij i daj wokół ćwieki!!!", ale miałam skończyć z takimi ciuchami... Co za trudne wybory! ;P

wtorek, 17 kwietnia 2012

Blogger's trends.

Z pewnością możemy wyróżnić ostatnio kilka najbardziej powtarzalnych i najgorętszych trendów wśród blogerek. Niektóre- jak chociażby pastele- są pożądane przez szersze grono odbiorców, a inne- lity, wzory galaxy- raczej dla osób najbardziej odważnych, dlatego nie widzimy ich zbyt często na ulicach. Ja mam już wyrobione zdanie o większości z tych rzeczy. A co z Wami? Poniższe trendy- hit czy kit?

                                                               1. Lity

  
 Co do litów... Jak to we wszystkim w życiu bywa- trzeba wiedzieć jak, z czym i dla kogo. Do tych butów strój musi być naprawdę przemyślany, no i oczywiście- sztuka chodzenia na wysokich obcasach powinna być wytrenowana do perfekcji. Jeśli spełnimy te dwa warunki -gwarancją jest niepowtarzalny outfit a la najlepsze i najsłynniejsze blogerki.
Słówko ode mnie na temat litów: nie pogardziłabym parą! Nie wiem, czy dałabym sobie radę z doborem wszystkiego, a potem utrzymania się w pionie... Mimo wszystko- jak większość blogerek, kocham je!

2. Galaxy

Galaxy- co tu dużo mówić, także bardzo wymagający trend. Mało kto się na niego odważy, ale tysiące za nim szaleją- wystarczy spojrzeć chociażby na profil BlackMilk (fb), żeby zobaczyć tysiące lajków i komentarzy pod wzorami galaxy. Polecam go dziewczynom raczej odważnym i o dobrej figurze oraz o świetnym wyczuciu stylu- łatwo się na tym potknąć i zamiast "feszyn", stajemy się po prostu... Ofiarami mody. Najczęściej łączy się go z litami, bo, co tu dużo mówić- wygląda to w większości przypadków rewelacyjnie.
Ostatnio sama absolutnie oszalałam na punkcie galaxy. Na legginsy raczej się nie odważę (nie potrafiłabym dobrać butów- cóż, nie jestem posiadaczką litów, a do innych moich butów po prostu by nie pasowały...), ale taka spódniczka jak powyżej- jak najbardziej. Muszę się tylko uzbroić w cierpliwość i szukać na allegro, bo kupując rzecz na BlackMilk pewnie bym zbankrutowała.

3. Pastele


Pastelowe ciuchy zawojowały tej wiosny sklepy i ulice. I bardzo dobrze! Polki pozbywają się nieśmiało swoich zwykłych, burych ubrań na rzecz słodkich spódniczek czy koszul. W miastach zrobiło się jasno i wiosennie! Miętowy to w dodatku najgorętszy kolor sezonu, a więc masz coś miętowego= wiesz, co w modzie piszczy.
Osobiście jestem ogromną fanką delikatnych kolorów i ten trend w pełni akceptuję i zatwierdzam, wprowadzając go do szafy w miarę możliwości.

4. Motyw flagi

Prawie każda nastolatka oszalała na punkcie tego wzoru. Można go zobaczyć i znaleźć wszędzie. Na kurtkach, spodenkach, bandanach, koszulkach, bluzach, bieliźnie, sukienkach, jeansach..
Nie, nie, nie. Jestem stanowczo na NIE. Przyznaję, że parę miesięcy temu, gdy nie było to tak powszechne, sama szukałam spodni we flagę. Ale teraz? Kupno czegoś takiego to nic, podkreślam,  nic oryginalnego.

5. Vansy

Tak jak przez dosyć długi czas to conversy wiodły prym, tak teraz świat oszalał na punkcie vansów. Wysokie conversy? A fe! Są absolutnie de mode, chociaż mają je wszyscy. Teraz nosi się vansy!
Mnie osobiście to ani ziębi ani grzeje. Nie szaleję na ich punkcie i nie łażę za rodzicami, jęcząc i błagając. Przyjęłabym takie miętowe butki, ale nie szaleję ;)

6. Krzyże

Krzyże, tak samo jak flagi, zdominowały dosłownie wszystkie ubrania. Znajdziemy je na swetrach, legginsach, spodenkach, koszulach, biżuterii. Legginsy w krzyże z BlackMilk (pierwsze zdjęcie) to hit wśród blogerek. Moją absolutną faworytką jest Madame Julietta- mówcie co chcecie, ale ona naprawę potrafi je nosić.
Aczkolwiek krzyż to głównie znak mojej wiary, coś z tym motywem na pewno wyląduje u mnie w szafie. Znalazłam sweter z ostatniego zdjęcia i zobaczę, czy uda mi się go kupić.. Koszulę z krzyżami można zrobić z łatwością samemu i już to planuję... Efekty wkrótce!

7. Creepersy

Creepersy to buty, obok których chyba nie da się przejść obojętnie. Jedni uważają je za skończone brzydactwa, inni wielbią je i bronią z prawdziwą pasją. Jedno jest pewne- ich właściciel będzie wyróżniał się w tłumie.  Za "Miszczynię" przywołanych butów uważam Le Happy- ona wie, jak i z czym je łączyć i zawsze wygląda fenomenalnie.
Szczerze? Nie mam wyrobionego zdania o creepersach. Gdy zobaczyłam je pierwszy raz na nogach jakiejś dziewczyny ze szkoły, uniosłam tylko brwi. Gdy jakiś czas później zobaczyłam je znowu na mieście, omal nie padłam z wrażenia. Jak widać, dobra stylówa może wszystko zmienić..

Uff! Trochę mi to zajęło, ale w zasadzie lubię tworzyć takie podsumowania. Ale w następnym wpisie postaram się pojawić ja (przepraszam Was, obyście to znieśli) z jakimś nowym pomysłem.

Pobuszuję jeszcze chwilkę w poszukiwaniu swetra i grzecznie idę do łóżka, żeby nie wyglądać chociaż raz jak trup. Dobranoc!


niedziela, 15 kwietnia 2012

Inspirations


Taki trochę wpis o niczym... Nie mam nowych zdjęć, deszcz pada, na dwór nikt normalny nie wyjdzie... Więc co można robić? Pić cappucino/ zieloną herbatę, słuchać delikatnej muzyki (Birdy w tym przypadku), pogryzać jakieś herbatniki czy owoce i wtulonym w poduchy buszować w internecie/ czytać. 
 Jak pewnie zauważyliście, moje inspiracje są naturalne, stonowane, delikatne. Mam zamiar stawiać teraz na klasykę więc błagam, kiedy w oko znowu wpadnie mi jakiś szalony ciuch (patrz-> sukienka z cekinami)- przytrzymajcie mnie.

Post about nothing... I haven't got new photos, it's raining, who normal will go out? So what's to do? Drink cappucino/ green tea, listen' to smooth music (Now it's Birdy), bite some biscuits/ fruits and nestling in pillows surf on the Internet/ read.
 How you can see, my insporations are natural, softened, gentle... I have intention to bet on classic, so please, if crazy cloth will strike in my eye (look-> sequin dress)- stop me.