czwartek, 27 grudnia 2012

I'm back!

(Leather jacket- TK MAXX; hat- Reporter)

Hm. No tak. Miało być wielkie odrodzenie, feniks z popiołów, huki i fanfary- już na początku grudnia. Tymczasem złapało mnie jakieś świństwo i nie chce odpuścić, więc już kolejny (trzeci? czwarty?) tydzień wypluwam płuca i generalnie moja energia życiowa wynosi zero.
Ale, ale- pomysły są. Ubrania są. Pieniądze na te- są (dzisiaj przeżyłam ciężkie chwile w centrum handlowym i stwierdziłam, że co zakupy przez internet, to zakupy przez internet (szczególnie swetrów za dychę. Muah!).

Chcę zmian, zmian, zmian- dlatego nie zdziwcie się, jeśli zastaniecie pewnego dnia nową szatę graficzną, nagłówek czy nawet nazwę. Chciałabym zrobić wielki 'boom' i pozmieniać wszystko. Muszę mieć tylko odrobinę więcej inwencji twórczej, a o to- przy takiej pogodzie i w takim okresie- no, nie oszukujmy się, trochę trudno.

czwartek, 15 listopada 2012

Still alive? Not at all.


 
Ten post jest chyba tylko po to, żeby dać znać, że- hej ho! Żyję! Chociaż "życie" to w tej chwili pojęcie względne, gdyż ostatnimi czasy czuję się, jakby ktoś wyssał ze mnie wszystkie siły. Zakładam grube swetry, w których zmieściłabym się cała ja z kotem na dodatek i częścią dobytku. Staram się czytać, ale "Dziady IV" to nie jest książka, która wchodziłaby mi w tej listopadowej szarudze (ale za to jak inteligentnie muszę wyglądać z tym szaro-burym tomiszczem, hoho!). Staram się sprawnie balansować między szkołą, milionem konkursów, obowiązkami, znajomymi- co by się zaniedbani nie czuli-i nieprzemęczaniem się, co wychodzi mi średnio sprawnie. Serio, nauka całego roku z biologii jakoś nie chce iść w parze z odpoczynkiem, a oglądanie głupich-ale-tak- odstresowujących -seriali wcale nie pomaga mi w pisaniu pracy na historię. Stojąc w obliczu takich konfliktów wewnętrznych, biorę kurtkę i wychodzę. Odzaniedbywać znajomych.


Na blogu chwilowo ucichło, ale niechże minie ten przeklęty listopad, a mam nadzieję, że znowu się "odrodzę". Zresztą- myślę o dużej przemianie bloga. Nazwa, szata graficzna, forma bloga- to najprawdopodobniej ulegnie zmianie. Kiedy- tego nie wiem. Może jak ruszę tyłek. Stanie się to zaraz po tym, jak już obejrzę "Plotkarę".

niedziela, 14 października 2012

Very lazy weekend

Kiedy fotograf prosi o jaskółkę... To wtedy nie można odmówić!
Wearing sh jacket, sweater from allegro, Decathlon boots, leggins and beanie from h&m

Kiedy słońce powoli wypełza na niebo, las pachnie niepokojąco mocno, a obok idzie przyjaciółka to... Po prostu ma być wygodnie. Wszystkie elementy tego niewyszukanego stroju już wcześniej pokazywałam. Dżinsowa kurtka stała się ostatnio moją wierną przyjaciółką (którą chyba poddam pewnej przeróbce. Ćwieki na plecach czy ramionach?), legginsy noszę ostatnio ciągle-wygodne, przyjemne, łatwe do adaptacji- sweter miał rozpogodzić całość, a czapka... Cóż, moje włosy postanowiły powiększyć swoją objętość o jakieś pięć razy i upodobnić mnie do Sky Ferreiry. Niestety, taka koafiura na dobre mi bynajmniej nie wyszła, wobec czego przez cały weekend przemykałam we wszelakich nakryciach głowy. Za to dzisiejszy poranek powitałam z prostownicą i usunęłam cały bałagan.

Postaram się, aby następny wpis był bardziej wyszukany, tym bardziej że w oko wpadło mi parę retro elementów... Cóż, może trochę podzieje się na mojej głowie, zobaczymy :) Po prostu mnie nie opuszczajcie i uwierzcie, że stać mnie na coś więcej niż dżinsową kurtkę!

 Pics by Agata
Thanks :*

czwartek, 27 września 2012

Mix 28/09/12



tumblr

'When I look into your eyes
I can see a love restrained
But darling when I hold you
Don't you know I feel the same'

'I think I'm little bit
a little bit
a little bit in love
with you'




Ostatnio myślami przebywam w Nowym Jorku, włosy splecione w warkocz przybierają szalone barwy (teraz na tapecie róż. Jedynie w wyobraźni.), pod nosem nucę piosenki o miłości, a na grzbiet wciągam męską koszulę w czerwoną kratę. Plotę wianki z ostatnich promieni słońca, które chciwie łapię w dłonie i za nic nie chcę ich puścić. 
Wrzesień dobiega końca.

poniedziałek, 24 września 2012

Zabawy aparatem.

Czasem nachodzi mnie myśl, żeby chwycić za aparat, żeby zrobić zdjęcia, konkretnie takie, bo mam to w głowie. Wtedy nie mogę się skupić na niczym innym, rozmyślam o szczegółach, w co ubrać, jak umalować, gdzie iść...
Może i tutaj tego nie widać, ale najczęściej sama dobieram ubrania do sesji, dlatego też pomyślałam, że mogę tutaj powstawiać kilka zdjęć.
Robię wszystko bardzo amatorsko, nie spinam się, czerpię po prostu z tego przyjemność. A że nie chcę chować zdjęć w czeluściach komputera... To już inna sprawa :)

tutaj trochę więcej