Przy sklepie z kapeluszami oczywiście zamarłam z zachwytu, ale ich ceny były także oszołamiające.. |
|
| |
Kraków w tym roku nie rozczarował mnie ani trochę. Mimo że byłam tam już trzeci raz, urzekło mnie z taką samą siłą. Najdziwniejsze było to, że wszystko porównywałam z Poznaniem i.. U nas większość była po prostu lepsza :D Obudził się we mnie lokalny patriotyzm i zaczęłam- czego nigdy wcześniej jakoś nie robiłam- mówić gwarą. Biedne krakusy nasłuchały się o pyrach, pyrach z gzikiem, sznekach, bimbach, antrejkach, ostrzytkach, tytkach, wuchcie, chodzeniu na szagę, girach oraz zakluczaniu i odkluczaniu... ^^ |
Na mój strój nie zwracajcie za bardzo uwagi, bo, jak już mówiłam, z rodzicami nie dało się "wystylizować" ;) Już krzywo zaczęli na mnie patrzeć, kiedy założyłam sukienkę...
*
W Krakowie nie obkupiłam się tak, jak to było oczekiwane. Mam tylko wielki pierścionek z zielonym oczkiem, bransoletkę z zielonych koralików i książkę. Za to gdy wróciłam do domu, czekała na mnie wielka niespodzianka- mianowicie babcia uszyła mi spódnicę "biedronkową", przywiozła koronkowe kołnierzyki, jakieś chustki, szaliki... Na stole natomiast leżały dwie paczki- jedna z oczekiwanymi ćwiekami, a druga z tiulową spódnicą. Jutro "oćwiekuję" (tak, właśnie stworzyłam neologizm <3) sobie spodenki i kołnierzyk, a także sprawdzę, jak ma się w terenie moja biedronkowa spódnica. Szykują się nowe posty (o ile znajdę fotografa)! | |
|
|
|
| | | | | | | |
|
Fajne fotki ( kilka nawet mojego autorstwa :D )
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia :D