Cóż, dni mogą sobie być upalne, ale sierpień ma swoje prawa. Chłodne wieczory nie rozpieszczają i warto pamiętać o jakimś okryciu, gdy wybieramy się na wieczorny wypad. Moim numerem jeden jest duży prochowiec w kolorze zgniłej zieleni. Jest dosyć cienki, ale idealnie chroni przed ukłuciami zimna i komarami. Oversizowym krojem i zielonkawym kolorem dobrze wpisuje się w nadchodzące trendy, a nowy to on nie jest, oj nie... Odziedziczyłam go po mamie, która także nie kupiła go ostatnimi czasy. Coś mi się wydaje, że w nadchodzących miesiącach to może być faworyt okryć wierzchnich...
Co do reszty stroju- koszula, którą pokazywałam ostatnio została "uwspółcześniona" przy pomocy obciętych dżinsów (miały okropny krój i jako szorty sprawują się o wiele lepiej!). Prześwitująca koszula sprawia, że stój jest trochę mniej oczywisty (w moim skromnym mniemaniu...).
wearing vintage shirt, coat from mum, DIY shorts |
Tymczasem zaczynam modlić się o wieczorny chłód. Czy tylko mnie się wydaję, czy nawet o 22 jakoś... Wszystko się rozpływa?
Pics by Mariusz Koliński.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz