poniedziałek, 14 stycznia 2013

Stay positive


 Znowu zdjęcia z kamerki? Znowu. Musicie mi wybaczyć, bo pomysł na post powstał w ułamku sekundy, a mój fotograf nie jest na każde wezwanie.

 O co chodzi? Narzekanie. Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Nasze marudzenie jest już przysłowiowe i wszechobecne. Pełni funkcję jakiegoś... Zagajenia do rozmowy. Zauważyłam to jakiś czas temu i zarumieniłam się sama przed sobą. Nie ma o czym gadać? "Matko, jak ja nienawidzę zimy."; "Powinnam się uczyć, na pewno dostanę pałę z matmy..."; "...Jestem taka zmęczona...".
 Też tak macie? Niby takie nic. Tutaj się mruknie o mrozie, tam o złośliwej nauczycielce- temat do złośliwego sztorcowania już jest.
 No i w tym miejscu nadchodzi moment refleksji. Ile można? Jest to męczące i dla rozmówcy i dla nas samych, bo litania jęków i westchnień bynajmniej nikomu humoru nie poprawi (no chyba że osoba, z którą rozmawiasz jest tak miła, że cieszy się z tego, że masz gorzej). Po chwili dochodzi się do smętnego wniosku, że w sumie to twoja egzystencja skazana jest na porażkę, nic nie ma sensu i po co w ogóle żyć?
 STOP. Czas nauczyć się innego myślenia. Nie mówię, że będzie to łatwe- ze wszystkich osób, które znam, ja naprawdę wiodę prym. Mam co prawda kilku przyjaciół, którzy pobijają mnie na głowę w narzekaniu, ale nie chodzi teraz o nich. To ja. Jestem szczęściarą, tyle rzeczy mi się udaje! Nie rzucając słów na wiatr, szybkie wynotowanie cudownych rzeczy w moim życiu:
1. Wiara. Mówcie, co chcecie, to naprawdę pomaga w życiu. Szanuję poglądy ateistów i nie chcę nawracać ich na siłę. Dlatego uszanujcie też moje.
2. Przyjaciele. Tutaj czuję się, jakbym wygrała milion w totka. Mam trzy cudowne, najlepsze i najukochańsze przyjaciółki- Agatę, Asię i Natalię. Każda inna, jedyna w swoim rodzaju. Każda niezastąpiona. + moja lokalna grupa o enigmatycznym skrócie BMW. Dla tych ludzi mogłabym zrobić wszystko. Co jeden, to bardziej walnięty- i za to ich kocham.
3. Chłopak. Tęczą rzygać nie mam zamiaru, rozpisywać się też nie. Jest to w każdym razie jedna z tych dziwnych osób, które pozytywnie mnie mobilizują i... Potrafią nie narzekać. Jakbym miała chłopaka- malkontenta, to chyba wkrótce musiałabym resztę życia spędzić zwinięta w kłębek i rozmyślająca nad swym marnym losem.
4. Oceny. Patrząc na wykaz i średnią semestralną dochodzę do prostego wniosku, że muszę być geniuszem. Tylko że mój geniusz matematyczny ukrywa się bardzo głęboko... A tak na serio- uczę się dobrze, problemów nie mam, a oceny wyglądają bardzo ładnie. I tyle.
5. Sukcesy. Trochę mi się udało, także w roku 2012. Jestem laureatką z konkursu recytatorskiego- co napawa mnie dumą, bo jest to wreszcie rzecz, na którą zapracowałam sama. Doszłam też do finału z języka polskiego- teraz jeszcze będę walczyła o laureata. Myślenie o tym, co mi się udało bardzo poprawia humor.
6. Rodzinka. Bywają chwile lepsze, bywają gorsze, ale wiem, że mogę zawsze iść do nich jak w dym. Wynotowane tak późno, bo listę robię na bieżąco, zgodnie z tym, co mi przyjdzie do głowy.
7. Talenty. Jakieś tam posiadam i wiem, że mogę je rozwijać i iść w tym kierunku. Mam w życiu coś, co kocham robić.
8. Szczęście. 'Głupi ma zawsze szczęście' jest powiedzeniem szalenie do mnie adekwatnym i muszę przyznać, że jakoś zawsze spadam na cztery łapy i większość uchodzi mi na sucho.
9. Zdrowie. Patrzcie, jak późno mi przyszło. "Szlachetne zdrowie..." jak rzekł poeta i to jest prawda. Jestem zdrowa i nawet nie zwracam na to uwagi. Mam sprawne ręce, nogi, mózg. Świetny wzrok, język, którym mogę paplać godzinami, sprawny nos. Nie świrują mi nerki, ciśnienie jest w normie. JESTEM ZDROWA I SPRAWNA!

 Dobra, dobra, gadania tu dużo, ale co za tym idzie? W tym miejscu powinno być jakieś postanowienie, wojowniczy okrzyk 'zrobię to!'. I będzie.
 Mili państwo, ogłaszam TYDZIEŃ BEZ NARZEKANIA. Zamieszczenie tego na blogu i niebieskiej mordoksiędze ma pomóc mi w mobilizacji. Są ferie, czas spokoju... Idealny okres. 7 dni bez malkontenctwa. Pozwolę sobie na uzasadnione narzekanie w razie złego samopoczucia albo czegoś takiego, ale powtórzone jeden jedyny raz i na tym koniec. Lepiej zresztą przedstawić ból głowy jako fakt, aniżeli pełne smutku, łez i niezadowolenia z życia westchnienie. I tego się będę trzymać.
***
STAY POSITIVE!
***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz